Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. Chciałam znać
odpowiedzi na miliony pytań. Jednak co mogę zrobić? Chyba jedynie stamtąd
uciec, ale nie wiem gdzie. Moje połamane serce nie wiedziało co robić. Z jednej
strony wilkołaki i Aleks, a z drugiej Peter. To wszystko się strasznie różniło.
Ale co działo się z Sarą? Zupełny bez sens. Przecież była ze mną. Z resztą
Peter też i co? Boże, ile pytań w sekundę.
- Masz rację, My Lady dużo tych pytań… - powiedział
nie oczekiwanie Aleks.
- Zostaw mnie! – Zaczęłam krzyczeć.
Nic potem nie odpowiedział. Miałam jedynie ochotę
uciec od tych fałszywych wampirów. Ciekawość jednak nie dała mi spokoju, i
zaczęłam się zastanawiać co z Sarą. Może coś jej zrobił albo, zabił. Po prostu
urwał głowę, i tyle.
-Raczej wątpię. Nie miałem powodów do jej zabicia.
Przyprowadziła mi ciebie, zostawiła i uciekła. Naprawdę nie miałem powodów do
takiej kary – odpowiedział z szyderczym śmiechem. – Peter. Mógłbym Cię prosić?
Musiałam puścić swojego chłopaka, i oddać go
Aleksowi. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Gdy chłopak wyszedł, z wampirem
usiadłam na lodowatym murku. Co tutaj się działo? Czyli, Sara od początku
wiedziała co …co on chciał zrobić i nic na to nie poradziła. Jędza…po prostu
nic innego mi nie przychodzi do głowy. Ale co dziwniejsze, Aleks wiedział gdzie
ona jest i jej nie zabrał. To nie ma sensu. Nic nie ma racjonalnego
wyjaśnienia. Wystarczy uśmiechnąć się i udawać że wszystko jest OKEJ. Ale
naprawdę, w środku krwawić i płakać. Nie ! Ja taka nie chcę być. Wstałam i
zaczęłam kopać w gruby skamieniały mur. Piszczałam, po prostu chciałam się
wyżyć, a nic innego mi nie przyszło do głowy.
- Dlaczego? – płakałam i zbierałam całą swoją
odwagę.
Nie wiele jednak z niej jeszcze zostało. Czułam
jakbym traciła wszystko po kolei i nic z tym nie dałoby się zrobić. To po
prostu najgorsze uczucie.
- Alice, teraz twoja kolej. – zawołał wampir stojący
w drzwiach.
Ku mojemu zaskoczeniu, nie był to Pet. Ale jeden z
służących Aleksa. Ciekawe gdzie Peter. Może Aleks go wypuścił, czy coś. Szliśmy
przez dość długi i ciemny korytarz. Przez malutkie okienka można było dostrzec
trawę i kwiaty, jak z łąki. Jednak w zamku, wampirów musiało być ciemno. Nie
każdy wampir potrafi odpowiednio ochronić się przed słonecznym światłem, jak ja
czy reszta moich znajomych. Nie rozmawiałam przez całą tą podróż przez korytarz
ze sługą. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Wiedziałam, że mnie jako hybrydy nie
da się zabić, ale jednak wolałam nie ryzykować. Nareszcie doszliśmy do wielkich
szklanych, przyciemnianych drzwi. Tajemniczy wampir trzy razy, uderzył kołatką
i wszedł do środka. W koncie stał Aleks. Kiedy mnie zobaczył zapalił świecę i
rzucił na środek Sali.
- CO TY ROBISZ ? – zawołałam, po czym zobaczyłam w
kącie porozrywane ciało Petera i Sary. Mnie też czekał taki los?