Rozdział 4

Rano kiedy się obudziła, miała wielką ochotę iść do szkoły. Więc wykonała wszystkie czynności i kiedy zeszła na dół ciotka zapytała:

- Gdzie ty idziesz ?

- Nie twój interes – odpowiedziała

- No właśnie mój ! Mów gdzie idziesz ! – zażądała ciotka

- Nie powinno cię to obchodzić – odpowiedziała Alice i wyszła z domu

Po drodze do szkoły dziewczyna wymyśliła przebieg rozmowy z Robertem. Nawet śnił się jej w nocy, ale skoro jej się śnił to znaczy że jest w  nim zakochana ? Nie … to nie jest możliwe żeby kiedy kol wiek była w kimś zakochana, dłużyła się w kimś lub ktoś się jej podobał.! Zanim się obejrzała dotarła już do szkoły. Nie miała ochoty przekraczać jej progu, ale ze względu na Roberta chciała zrobić wszystko co w jej mocy, aby z nim porozmawiać.

- Cześć Peter. Jest Robert? – zapytała zerknęła na zegarek i oczekiwała na odpowiedź.

- Witaj Alice. Nie Roberta dzisiaj nie będzie. Bo wiesz…. Yyy… pojechał do rodziców z Monic. – odpowiedział po dwóch minutach Chłopak

- Aha… to trochę nie dobrze. Miałam do niego ważną sprawę, a kiedy wróci? Wiesz bardzo zależy mi na czasie – skłamała Alice.

- Może jutro albo po jutrze. Coś takiego  ! A właśnie chciałem Cię bardzo przeprosić, no bo wiesz zachowałem się jak debil. Po prostu nie chciałem Cię puścić bo się bałem o Ciebie. – powiedział Peter

- Nie gniewam się, ale następnym razem uważaj z kim zaczynasz. – powiedziała Al. I ruszyła w stronę klasy. Było już chyba kilka minut po dzwonku na lekcję, ale Alice to nie przeszkadzało nigdy nie przyszła na lekcję punktualnie.

- Panno Alice … kolejne spóźnienie. Coś mi się wydaje, że toja ciocia lub mama będą musiał przyjść do szkoły na spotkanie ze mną – powiedziała Pani Oliwia. Nigdy jej nikt nie lubił. Miała ledwo 30 lat.

- Nie, nie mają czasu na głupią gadkę szmatkę z Panią panno Kown – odpowiedziała Alice i usiadła do ławki

-Mówisz głupią gadkę? – zapytała pani od biologii

- Chce pani wiedzieć co tak naprawdę myślę o nadętych nauczycielkach typu panna Oliwia- powiedziała

- Oczywiście, że tak. To moja praca. Słuchać co mają do gadania małe bachory.! – powiedziała – Słucham więc!

- A więc, zacznę od początku. Jest pani nie miła, wredna, wymagająca, brzydka, zdradliwa i posądzająca. Nie lubię pani, odkąd sięgam pamięcią. Po prostu ja pani nienawidzę podobnie jak większość osób z całej szkoły. – mówiła Alice – Krytykuje pani moją osobowość. Ale pani osobowość jest jednoznaczna. Ja przynajmniej wyrażam to co czuje, nie tak jak pani.

- Gratuluje, odwagi ale mnie to nie za bardzo interesuje. Więc proszę tutaj wezwanie do dyrektora. – powiedziała panna Oliwia i wręczyła dziewczynie karteczkę.

Dziewczyna od razu udała się do  gabinetu dyrektora. Ale ciągle nie dawało jej spokoju to, że Roberta nie ma w szkole. Czuła w środku pewną pustkę lub inne nie znane jej dotąd uczucie. Ciągle miała w głowie obraz Roberta. Jego kruczoczarne włosy, złoto- piwne oczy, które były tak piękne, że kiedy na nie spojrzała od razu w nich tonęła. Miał piękny mały nos, taki słodki, grubsze czarne brwi i bardzo bladą cerę. Nie bardzo to jej przeszkadzało gdyż sama była blada jak trup. Kiedy doszła wreszcie do gabinetu dyrektora siedział przed nim jeden z gangu Foks, Bryan. I zaraz po zauważeniu dziewczyny zaczął :

-  Co znowu nabroiłaś?

- A pytasz serio czy chcesz być nie wiem …. W porządku ? – zapytała i zerknęła na zegarek

- Z nudów, ale mi możesz powiedzieć nie ? – spytał

-  Ta, powiedziałam Rudej ( chodziło jej o nauczycielkę Oliwię) co o niej myślę. .. Biedna boi się przyjać prawdę – powiedziała

- Ale i tak mnie nie pobijesz! – powiedział, nastała cisza – Nie zapytasz co ja zrobiłem ?

- Aha to tylko chcesz się pochwalić. Daruj sobie to ! – powiedziała Alice po czym otworzyły się drzwi do gabinetu
- Widzę , że nowych buntowników w szkole nam nie brakuje!  - powiedział dyrektor – Zapraszam Panno Alice

- Tak … - powiedziała Alice po czym weszła do gabinetu

- Co teraz nabroiłaś ? – zapytał dyrektor podając mi miętówkę, a Alice wyłożyła nogi na stół

- Powiedziałam Rudej co tak naprawdę o niej myślę… i troszkę się tym przejęła. – powiedziała wyciągając z torby papierosa

- Al. Nie przesadzaj. To że jesteś przyjaciółką Mata nie znaczy, że  ja jako jego ojciec będę cię chronił i dawał jakieś fory. Zgaś tego papierosa, wyjdź i postaraj się nie nabroić. Okej ? – spytał dyrektor

- Zapomniałeś, że mnie się nie rozkazuje ? – zapytała Alice i puściła oczko do Bryana

Bo bardzo krótkiej rozmowie, dziewczyna nie miała ochoty zostać dłużej w szkole. Nie chciała natknąć się na Rudą, nie dlatego że bała się ale dlatego, że mówiła prawdę nie za bardzo przepadała za jej towarzystwem. Nie miała zamiaru także wracać do domu, gdyż kiedy rano wychodziła ciotka dała jej do zrozumienia, że może zostać w domu i nie iść do szkoły. Po wyjściu ze szkoły dziewczyna odczuła głód i nagłą potrzebę zjedzenia czegoś. Miała w kieszeni 20 zł. Więc poszła do budki z jedzeniem i zamówiła sobie hot-doga. Szła sobie po mieście jedząc go aż nagle na drugiej stronie ulicy zauważyła Roberta. Była zaskoczona a zarazem zła, że chłopak który się jej podoba unika spotkania z nią. Dziewczyna skorzystała z okazji i postanowiła śledzić kumpla. Szła za nim aż do lasu. Niespodziewanie chłopak wszedł do lasu i zniknął w przestworzach. Po godzinie błądzenia Alice zobaczyła jej kolegę jak zakopuje c oś w liściach. Jednak dziewczyna bardzo marnie się przyczaiła, gdyż kiedy dziewczyna się przewróciła na liściach chłopak od razu zawołał:

- Alice? To ty ?

Dziewczyna przerażona zaczęła uciekać. Lecz po dwóch sekundach Robert zjawił się przednią.
- Co ty tu robisz? – spytał

- Byłam ciekawa dlaczego, chłopak dla mnie najważniejszy w życiu mnie okłamuje. – powiedziała po czym odepchnęła go

- Ja.? Dla ciebie? –spytał Robert

- Może i tak było ale to nie jest teraz ważne . –powiedziała Alice i zaczęła biec przed siebie, Robert biegł za nią. A raczej stał przed nią.

- Przepraszam ale nie miałem innego wyboru. – powiedział – chciałbym ci coś powiedzieć, ale musisz mi obiecać, że nikomu w życiu tego nie powiesz. ?

- Zastanowię się…- powiedziała Alice

- W takim razie coś ci uświadomię jeżeli pozwolisz panno Al. ? – spytał

- a co takiego ? – spytała

- Zakochałem się w Tobie zaraz tego dnia w, którym ratowałem Cię z lasu. Ale teraz wszystko stracone chyba. Skoro nie jesteś zdecydowana to, musimy się pożegnać. – odpowiedział Robert i zaczął biec w stronę miasta.

Dziewczyna  była zła na siebie za to co się wydarzyło. Robert był i będzie jej pierwszą miłością. Alice nie chciała się z nim już spotkać. Nie miała sił. Ale była bardzo ciekawa, co chłopak zakopywał pod stertą liści. Ciekawość Al. Nie miała granic, podchodziła bliżej i jeszcze bliżej, aż nagle zobaczyła pod stertą liści rękę. W pewnym momencie zaczęła się bać i biegła przed siebie. W pewnym momencie przewróciła się i przecięła nogę gałęzią. Lała się krew, bardzo dużo krwi. Jakimś dziwnym cudem zjawił się koło niej Peter.

- Fuu, aleś się pocięła. Lepiej Się odwróć i zakryj to szalikiem. – powiedział Peter odwracając się w drugą stronę.

 - Brzydzi cię krew? – spytała

- Tak, w pewnym sensie. A tak w ogóle to co ty tutaj robisz? – zapytał po czym wziął ją na ręce

- Nie powinno cię to obchodzić, ale po części jest to związane z wami. – mówiła- Twój brat cię okłamał, powiedział, że jedzie do rodziców. Ale go tam nie ma. Jest tutaj w Foks. I chyba kogoś zabił.

- To nieprawdopodobne co opowiadasz. Zaraz pobiegniemy do naszego domu, nasza matka zastępcza opatrzy ci ranę. I porozmawiam z Robertem.

Po tych słowach ruszyli w stronę domu. Kiedy doszli do wielkiego ogrodu Peter postawił dziewczynę na nogi, a ona zaczęła

-Nie mam w naturze dziękować a więc powiem, że fajnie się poczułam.

- Nie musisz udawać miłej ani grzecznej. Ja znam Cię prawdziwą. A z resztą nie tylko ja, chyba domyślasz się kto jeszcze Cię kocha. – Mówił Peter

Alice nie miała pojęcia co ma powiedzieć Peterowi. Był on naprawdę pięknym szatynem o ciemno brązowych oczach , a nawet czasami zmieniały się w czyste złoto ale to było tylko wtedy kiedy stawał dokładnie naprzeciw słońca. Był wysoki i umięśniony, często widniał na jego ustach łobuzerski uśmieszek. Mimo tego iż był naprawdę ładny, Alice nic do niego nie czuła. Oczywiście dziewczyna nie mogła ukryć tego, że jednak mimo tego, że nie czuła do niego miłości to on się jej podobał. Zanim skończyła już o tym myśleć stali przed wielką willą. Była ona koloru ciemno-szarego, a przed nią znajdował się duży ogród z basenem. Kiedy Peter nacisną klamkę w drzwiach ukazała się starsza pani.

- Witajcie dzieci. – powiedziała całując chłopaka w policzek

- Marylo, to jest Alice. Chodzi z nami do szkoły i ze mną do klasy. – powiedział Peter pokazując na dziewczynę.

W oddali Alice zauważyła Roberta i próbowała się ukryć w cieniu Maryli. Ale na próżno bo po sekundzie chłopak stał już za starszą kobietą. Pociągną Petera za koszulę i odeszli na bok.

- Co ona tu robi? – spytał zły Robert

- Była wystraszona, idioto ona znalazła ciało Monic. Mówiłem, że masz zakopać to ciało za wodospadem, a ty wolałeś iść na łatwiznę. – powiedział

- Jak to znalazła? – mówił Robert – A no tak bardzo możliwe. Przykryłem je liśćmi i śniegiem, ale ona mnie zauważyła  i szybko do niej podszedłem. Zapomniałem przykryć ręce Monic. – powiedział i uderzył się w głowę

- Lepiej Maryla opatrzy ranę, a ty wyczyść jej pamięć. – powiedział Peter i ruszył w stronę dziewczyny

Starsza kobieta zaprowadziła Alice do kuchni. Była ona wielka. Kazała usiąść na krześle po czym podwinęła jej nogawkę spodni.

- O jej. To wygląda paskudnie, ale już gorsze w życiu rzeczy widziałam. Na przykład jak mojego wnusia pogryzł wilk to rana się goiła ale …. – zaczęła mówić, ale jej wnuczek jej przerwał

- Myślę, że ona nie chce tego słyszeć. Chodź ze mną Alice. Robert ma ci coś ważnego do powiedzenia, a rana się zagoi do jutra zobaczysz!

-Nie ja nigdzie nie pójdę– wrzeszczała dziewczyna, ale po chwili w jej umyśle narodził się straszny ból i głos który mówił „Rób co ci każe” – O boże jak to boli, zostaw  mnie !

- Co jej się dzieje ? – spytał młodszy z braci

- Odkryłem swoją nową zdolność ! –oznajmił Robert i wziął Alice na ręce, która w tym czasie zemdlała.

*****

Następny rozdział pojawi się w dniu 07.11.2012r.
Ewela xD

1 komentarz:

Fani