Był świt, słońce dopiero co wschodziło. Alice wstała
z łóżka i odczuła silny ból nogi. Odsłoniła kostkę którą wczoraj sobie wczoraj
skaleczyła w lesie. Noga wyglądała normalnie, ale wewnątrz tak naprawdę goiła
się w najszybszym tempie. Kiedy dziewczyna poszła do toalety umyć zęby i
uczesać się zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszła na dół .
-Cześć Alice – powiedział Robert
- Co tutaj robisz? – spytała i przymknęła lekko
drzwi
- Chciałem sprawdzić jak się masz. Nic złego Ci nie
powiedziałem! – odpowiedział
- Wejdź i opowiedz mi co się wczoraj wydarzyło kiedy
mnie zobaczyłeś w lesie. – powiedziała i uchyliła lekko drzwi
- A ty nie pamiętasz. To znaczy pewnie przez mgłę.?
– spytał i chciał pocałować Alice ale ta obróciła się w inną stronę. – Okej a
więc poszliśmy do kawiarni tam postawiłem ci drinki, a potem zaniosłem do domu.
Dziewczyna wybiegła z pokoju i uciekła do toalety.
Wiedziała ona tak naprawdę co się tego dnia wydarzyło, ale nie tylko to. Była
ona przytomna cały czas i słyszała kiedy Rob próbował jej wymazać pamięć. Po raz kolejny zawiodła się na nim.
Czuła się jakby ktoś walną ją młotem prosto w czubek głowy. Słyszała jak Robert
bił swoimi silnymi rękami w drzwi i prosił, żeby wyszła. Ona nie miała takiego
zamiaru. Była zbyt zawiedziona. Kiedy po
dwóch godzinach chłopak wyszedł z domu. Alice dopiero wtedy poczuła się
wolna. Wyszła na górę i popatrzyła w lustro
- O matko, jak ja wyglądam? – powiedziała sama do
siebie – rozmazany tusz z wczoraj, nieumyte zęby i do tego nie poczesane włosy.
Totalna masakra.
Dziewczyna umyła się ubrała, uczesała i zeszła na
dół. Dopiero wtedy sobie przypomniała, że bardzo dawno temu była na spacerze,
rano. O ile godzinę 13 można nazwać wczesnym rankiem.
- Dokąd się wybierasz ? – spytała Miss
- A co ty tutaj robisz? – spytała – Ciągle byłam
przekonana, że jestem sama w domu, a tu nagle pojawiasz się ty.
- Nie mieszkam tutaj to prawda, ale chyba mam prawo
zobaczyć córeczkę i synka raz na jakiś czas, bo w końcu po śmierci Dicka nie
mam nikogo. – powiedziała matka Alice
- Po pierwsze nie jestem twoją córeczką, a po drugie
nie będę ci się za każdym razem spowiadać gdzie idę. Zrozumiano? – spytała,
albo inaczej stwierdziła siedemnastolatka
Zaraz po wyjściu z domu udała się do lasu, który był
bliski jej sercu. Tak sercu które było zimne jak lód. Zastanawiała się nad
sensem istnienia człowieka na ziemi, bo po co on ma istnieć skoro umiera.?
Jednak jej ważne i nie zbyt interesujące myśli przerwał obraz, który zobaczyła
w oddali. Tym obrazem ukazał się Robert, który stał na mostku i chyba raczej
wiedział, że ona prędzej czy później się tutaj zjawi. Alice nie była zachwycona
tym spotkaniem, ale zdała sobie sprawę, że przez wieki nie będzie uciekać.
Podeszła do niego, ale ku jej zaskoczeniu zaczął mówić:
- Piękny dzień, prawda Alice? – mówił patrząc
głęboko w dno strumyka
- Może dla Ciebie, ale nie po to przyszłam żeby
gadać o jakiejś pogodzie lub czy dzień jest piękny czy nie. Chce pogadać o tym
co mi wczoraj zaproponowałeś. – powiedziała
- Ty pamiętasz. Ty wszystko od początku pamiętasz,
ale dlaczego? No dobra to w tym momencie nie jest najważniejsze. Ale będziemy
musieli to wyjaśnić. Więc jak decydujesz się? – spytał niepewnie
- Tak, ale jeżeli będzie to coś strasznego to będę
krzyczeć.! Zgoda? – mówiła Alice
- Zgoda. No więc zacznę od samego początku. Kiedy
ratowałem Cię z lasu, twoje piękno mnie oczarowało. Zwróciłaś moją uwagę swoim
charakterem. Byłaś pewna siebie i musiałaś postawić na swoim. Nie chciałem Cię
okłamać, ale też nie chciałem mówić prawdy. Gotowa? – spytał po czym złapał jej
prawą rękę
- Urodziłam się gotowa, ale nie opowiadaj głupstw
tylko mów od razu o co chodzi! – powiedziała i popatrzyła mu się głęboko w
oczy. Znowu w nich zatonęła, ale po części skupiała uwagę na jego słowach.
- Jestem demonem. Wampirem tym co najgorsze w życiu
mogło spotkać taką piękną i nieziemską dziewczynę jak ty. – powiedział i
trzymał coraz mocniej jej dłoń
- Jesteś Wampirem? Co? Gościu ty masz problemy
psychiczne. Powinieneś iść do lekarza. Nie dotykaj mnie.! I wiesz co nie będę
krzyczeć, ale nie przychodź do mnie. I ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! – zaczęła
krzyczeć i uciekać w stronę domu – Jak mogłeś wymyśleć takie oczywiste
kłamstwo.
Robert nawet nie próbował jej powstrzymać. Wiedział
od samego początku jak to będzie kiedy pozna całą prawdę ale to już tak jest
kiedy się jest, bezdusznym demonem. Robert postał jeszcze kilka minut na mostku
po czym w szybkim biegu ruszył do domu. I kiedy w drzwiach spostrzegł Petera,
który wrócił właśnie z polowania, rzucił w jego stronę:
- Nie wiem czy moje moce przestają działać, czy co
się dzieje!
- Dlaczego .? – spytał zdziwiony brat
- Alice wszystko pamięta i powiedziałem jej całą
prawdę. Wiem ona jest narażona na gniew pierwszych, ale powinna mimo wszystko
wiedzieć chyba nie? – spytał po czym, dodał jutro pogadamy nie mam ochoty
dzisiaj, a właśnie idę do szpitala po zapasy krwi, chcesz coś?
- Nie dzięki – powiedział Peter i wziął łyka wody
W tym samym czasie Alice wracała do domu. Była pełna
gniewu i strachu. Po drodze spotkała Mata.
- Mat, proszę Cię poczekaj – wołała po czym do niego
podbiegła
- Nie mamy o czym gadać. A wiesz jednak mamy dużo do
omówienia. Przyjdę dzisiaj o 20 do
Ciebie to sobie wszystko wyjaśnimy. Na razie – powiedział zdecydowanie
Siedemnastoletnia Alice, traciła grunt pod stopami.
Mat chcę do niej przyjść, jej wybranek jest wampirem, który chciał wymazać
pamięć. To było straszne. Najgorszy koszmar w życiu Al. Po kilku godzinnym,
bezsensownym włóczeniu się po mieście wraca do domu.
- Alice, jesteś nareszcie. Mat już czeka od godziny.
Idź na górę do niego. – powiedziała Miss
Po wejściu do pokoju odkryła, że Mat przegląda jej
fotografie.
- Bardzo się zmieniłaś panno Blight. Pamiętasz jak w
piątej klasie poszliśmy na ryby i wpadłaś do jeziora. Jeszcze wtedy nie
paliłaś, ani nie ćpałaś. Byłaś taka dziecinna. – powiedział Mat i pokazał Alice
zdjęcie jak niska blondynka o bardzo różowej cerze siedziała na łóżku suszyła
włosy i niby była ona jedenastoletnią Alice Dominik Blight.
- Po co wracasz do przeszłości? –spytała dziewczyna,
zabrała mu album i położyła na stole.
- Chciałbym Cię zapamiętać jako śmiejącą się małą
dziewczynkę, która była moją przyjaciółką. Tyle że wiesz stałaś się taka, od …
piętnastego roku życia. Kiedyś razem chodziliśmy na spacery. Trzymaliśmy się za
ręce, a teraz to… - mówił Mat, ale mu przerwano
- Teraz to ja jestem Alice, nie żadna Al. Ani
królewna. Powiedz mi po co tutaj przylazłeś, żeby mi wytykać palcami, że kiedyś potrafiłam
zapanować nad uczuciem gniewu? Tak masz rację po śmierci taty i rozwodzie
rodziców wszystko się zmieniło. – powiedziała patrząc głęboko w las, który
widziała za oknem
- Może i masz rację. Tak naprawdę chciałem
porozmawiać o uczuciu, jakim Ciebie obdarowuje. Ja wiem że ty coś musisz do
mnie czuć skoro chciałaś utrzymać przyjaźń. Nie musisz udawać przy mnie. Ja
wiem jaka jesteś naprawdę. – mówił – po prostu nie okłamuj samej siebie, że nic
dla ciebie nie znaczę.!
- Tak, znaczysz dla mnie…. Wiele, ale ja Cię nie
kocham zrozum. Proszę… - powiedziała i popatrzyła w oczy Mata. Ogarnęła ją
radość, nigdy nie zauważyła jaki Mat jest ładny i subtelny. Chłopak zobaczył
jak Alice się mu przygląda. Wziął głęboki oddech i pocałował ją. Tak to działo
się naprawdę Mat Red, pocałował Alice Blight prosto w usta z oddaniem, a ta ku
zdziwieniu chłopaka go nie odepchnęła. To było jak magiczny sen. Alice czuła
się jakby była w niebie. Ale jej sen na jawie został przerwany przez Miss.
- Przyniosłam wam cias…. O przepraszam! Nie
wiedziałam … - powiedziała z zawstydzeniem matka
Mat i Alice lekko się zaczerwienili. Ale zaraz po
wyjściu Miss z pokoju przyjaciel zaczął ich dalszą część rozmowy.
- I jak ci się podobało? – spytał Mat – Dalej chcesz
się oszukiwać, że nic do mnie nie czujesz?
- No dobra, może i coś tam do Ciebie czuję, ale
dzisiaj to nieodpowiedni moment żeby o tym mówić. Może pojedziemy jutro gdzieś?
W końcu jest jutro niedziela. Okej – spytała
- No skoro tak wolisz to okej. Ale ja muszę iść już.
Dobranoc słońce. – powiedział i pocałował ją w policzek. W oddali dziewczyna
usłyszała jak żegna jej mamę. Alice naprawdę potrzebowała kogoś żeby mogła się
wygadać. Były dwie osoby z którymi mogła porozmawiać. Byli to Peter i Mat. Ale
że to chłopcy i niczego nie zrozumieją postanowiła napisać Pamiętnik. Wyjęła
stary notes, który dostała od ojca. Był on pusty więc bez żadnego trudu zaczęła
pierwszy wpis.
„Kochana Natalio. Pamiętniku będę musiała pisać do
Ciebie Natalia, gdyż zawsze to imię uważałam za ładne i stosowne do ofiary losu
takiej jak ja. Hm… od czego by tutaj zacząć. Rano miałam niezapowiedzianą
wizytę Roberta. Robert chłopak ma 19 lat. Zakochałam się w nim, ale teraz sama
już nie wiem. Wczoraj widziałam jak zakopywał swoją siostrę Monic w lesie. To
było straszne. Ale dzisiaj wyjawił mi że jest Wampirem. Nieśmiertelnym demonem,
który żywi się ludzką krwią, lub w niektórych przypadkach zwierzęcą. Po jego
dołującym wyznaniu wróciłam do domu. Później wpadł do mnie mój obecny chłopak,
który w tamtej chwili był zwykłym idiotą. Ale wszystko się zmieniło kiedy mnie
pocałował to … było jak lot do nieba w jedną stronę. Jutro pojadę z nim jeszcze
nie wiem gdzie, ale pewnie zabierze mnie na ryby hehe. Oczywiście nadal palę,
ale już coraz mniej.
A teraz kończę jest 23;47 a ja zmęczona. Dobranoc
Natalia”
Zamknęła zeszyt wsadziła do szufladki i poszła spać.
Była pewna że jutrzejszy dzień przyniesie jej równie wiele przygód.
*****
Musicie dać mi trochę czasu na napisanie 6 rozdziału
...
Boskie ^^ Pamiętnik poćwicz, da się ładniej stylistycznie, bo bardzo niezrozumiały. Mówię ci jako przyjaciółka, nie wróg, Ok? ^^
OdpowiedzUsuńSpoko i tak już o pamiętniku nie będę pisać.......
OdpowiedzUsuń